Tekst na podstawie podcastu Kuehne+Nagel. Odsłuchaj podcast lub przeczytaj tekst poniżej.
Z tekstu i podcastu dowiesz się m.in.:
- Jak UNICEF pomaga dzieciom na przestrzeni lat?
-
Czym jest program Miasta Przyjazne Dzieciom i jak działa?
- Jak wygląda współpraca UNICEF z biznesem?
- Jak obecnie wygląda jakość życia dzieci w Polsce w porównaniu z innymi krajami?
Rozmowa Magdaleny Kraszewskiej, Head of Marketing & Communication w Kuehne+Nagel z Renatą Bem, Zastępcą Dyrektora Generalnego UNICEF Polska.
MK: Witam wszystkich słuchaczy na kolejnym odcinku podcastu z cyklu „Kawa z logistyką”. Dziś trochę inaczej dlatego, że nie rozmawiamy z logistykiem – rozmawiamy z panią Renatą Bem, Zastępcą Dyrektora Generalnego UNICEF w Polsce. Dzień dobry pani Renato.
RB: Witam serdecznie.
MK: Co pan robi w stowarzyszeniu, czym się pani zajmuje i jak długo pani w tym stowarzyszeniu jest?
RB: Współpracę z UNICEF w Polsce już od ponad dwunastu lat w najróżniejszych rolach. Trochę najpierw poza organizacją, jako osoba doradzająca, trochę na początku jako tłumacz, później zajmowałam się obszarami związanymi z procedurami wewnętrznymi poprzez doradztwo na rzecz dyrektora generalnego i od czterech lat jestem na miejscu w organizacji już na stałe. Działam właśnie na tym stanowisku, na którym jestem. Do tego jestem członkiem zarządu, więc te obowiązki mam dosyć szerokie. A tak żeby to sprecyzować – współpracuję bardzo ściśle z działem fundraisingu biznesowego i indywidualnego, czyli to są działy, które pozyskują środki od darczyńców indywidualnych i darczyńców biznesowych oraz z działem komunikacji marketingu. Mam nad nimi taki – nazwijmy to – trochę nadzór. Czyli dyrektorzy po prostu do mnie raportują wspólnie działamy, uzgadniamy. Pracujemy na rzecz dzieci.
MK: Ile w stowarzyszeniu mamy osób zatrudnionych tutaj w Polsce i też na świecie?
RB: W tej chwili w UNICEF Polska mamy zatrudnionych około pięćdziesięciu osób takich, które są tutaj na miejscu na stałe u nas w biurze i pracują w różnych obszarach naszej tutaj działalności lokalnej. Do tego mamy jeszcze ponad pięćdziesięciu tak zwanych fundraiserów. To są osoby, które pracują w terenie w Polsce i które zajmują się rekrutowaniem darczyńców stałych. Czyli zajmują się opowiadaniem o naszej działalności i przekonywaniem indywidualnych darczyńców, żeby zechcieli wesprzeć nas poprzez zgodę na regularne obciążanie ich konta ustaloną przez nich kwotą. I takich fundraiserów mamy w tej chwili ponad pięćdziesięciu w pięciu miastach Polski. Cały czas tę sieć rozbudowujemy. Także w sumie coraz jest nas więcej i myślę, że patrząc na potencjał naszego rynku, patrząc na potrzeby tu wewnątrz biura, myślę, że będziemy rośli. Na świecie UNICEF działa w stu dziewięćdziesięciu krajach i mówiąc działa w stu dziewięćdziesięciu krajach mam na myśli to, że w trzydziestu trzech krajach wysoko rozwiniętych zajmujemy się pozyskiwaniem środków, czyli tym, co robimy w Polsce. Korzystamy z możliwości finansowych tych krajów, żeby te środki na rzecz dzieci pozyskiwać. W pozostałych ponad stu sześćdziesięciu krajach prowadzimy bezpośrednio działania pomocowe. Więc szeroki zakres działań i zakres finansowania, i ogromne potrzeby w zakresie finansowania oczywiście.
MK: Rozumiem, jak najbardziej. Pani Renato, a jakbyśmy mieli skupić się na tym, co robi UNICEF na co dzień, jakie to są projekty?
RB: Zawsze prowadzimy bardzo dużo projektów. My w naszym biurze szczególnie skupiamy się na projektach z obszaru fundrasingu, czyli pozyskiwania środków – tak, jak powiedziałam od darczyńców indywidualnych i darczyńców biznesowych. To są rozmaite projekty. To są kampanie tematyczne, które pokazują problem w określonym zakątku świata i apelują do darczyńców o wpłaty, to są takie działania w różnych kanałach fundraisingowych, czyli w świecie cyfrowym się pojawiamy, pojawiamy się w różnego rodzaju mediach pisanych, mediach słuchanych. Tak że bardzo szeroki zakres naszych działań. Ale to, co robimy przede wszystkim, to co traktujemy jako swoją podstawową misję, to jest działalność w tak zwanym obszarze advocacy, które w wolnym tłumaczeniu języka UNICEF-owego oznacza działanie w zakresie promowania, propagowania i monitorowania, przestrzegania praw dziecka. To jest nasza kluczowa misja na całym świecie. Nie tylko w krajach rozwiniętych oczywiście. Natomiast w krajach rozwiniętych – takich, jak Polska – staramy się przede wszystkim wpływać na procesy legislacyjne tak, żeby uwzględniały one najlepszy interes dziecka, żeby uwzględniały prawa dziecka. Więc to jest jedno z naszych działań. Działamy w obszarze edukowania młodych ludzi. I mówiąc edukowania mam na myśli edukację zarówno w obszarze pomocowym, czyli uwrażliwiania młodych ludzi na potrzeby innych, pokazywania im jak wygląd świat ich rówieśników w innych krajach i jakie mają potrzeby. Ale również jest to taka edukacja na temat przysługujących młodym ludziom praw. Te prawa są bardzo szerokie i bardzo często jest tak, że zarówno młodzi ludzie jak i ich rodzice, jak i nauczyciele, pedagodzy, nie mają świadomości jak szerokie są te prawa i jak często są łamane. Dlatego tym właśnie się zajmujemy. To jest nasza kluczowa misja i działalność wynikająca w dużej części z tego, że ratyfikowaliśmy konwencję o prawach dziecka. Nie wiem czy państwo wiedzą, że Polska była inicjatorem powstania tej konwencji o prawach dziecka. To my zaproponowaliśmy w ogóle pierwszy tekst konwencji, więc tak naprawdę mamy wręcz bym powiedziała moralny obowiązek, żeby te prawa w naszym kraju jak najszerzej propagować i żeby monitorować ich przestrzeganie.
MK: A w jaki sposób edukujecie pani Renato? Jak byśmy mieli głębiej wejść w ten projekt edukacyjny, jak on się odbywa?
RB: Przede wszystkim współpracujemy z ponad ośmioma tysiącami placówek edukacyjnych w całej Polsce. To są przedszkola, to są szkoły podstawowe, szkoły średnie, które na co dzień realizują nasze projekty edukacyjne. To są zazwyczaj materiały, które przygotowują nasze koleżanki właśnie zajmujące się współpracą ze szkołami, z jednostkami edukacyjnymi. To są materiały dla nauczycieli, które pozwalają im łatwo prowadzić zajęcia lekcyjne, które pozwalają ukierunkować ich, jeżeli chodzi o przekazywaną wiedzę, no i jednocześnie myślę też, że poszerzają wiedzę samych nauczycieli, bo to często nie są oczywiste rzeczy. To jest jeden z takich kluczowych obszarów, w które my się angażujemy. Staramy się też oczywiście tam, gdzie jest to możliwe spotykać się z młodymi ludźmi, spotykać się na różnych forach, opowiadać o działaniach, opowiadać o prawach dziecka i o sposobach, w jaki mogą one być realizowane. Jednym z takich myślę sztandarowych projektów, które też są częścią działalności edukacyjnej naszej, ale bardziej też takiej działalności, która pozwala nam realnie wpływać na to, żeby te prawa dziecka były w Polsce realizowane, to jest taki program realizowany z miastami – Miasta Przyjazne Dzieciom. To jest bardzo ciekawy program – globalny program UNICEF. On powstał już ponad dwadzieścia jeden lat temu i na świecie tytuł Miast Przyjaznych Dzieciom mają takie miasta jak Paryż, Londyn czy Quebec. Oczywiście wiele też mniejszych miast w różnych krajach. Te kraje, w których UNICEF działa, te kraje rozwinięte, mają dosyć szerokie sieci Miast Przyjaznych Dzieciom. W Polsce myśmy przystępowali do tego programu trochę z takim niepokojem, ponieważ to jest bardzo skomplikowany, bardzo, bardzo wymagający program. Wymagający przede wszystkim dlatego, że żeby otrzymać tytuł Miasta Przyjaznego Dzieciom, miasto musi spełnić szereg wymogów i podjąć szereg bardzo realnych działań, które realnie zmienią życie dzieci w ich społecznościach. I są to działania przede wszystkim z zakresu zapobiegania dyskryminacji, respektowanie praw dziecka, promowanie partycypacji dzieci w życiu społecznym, w życiu lokalnych społeczności i podnoszenie jakości życia dzieci w mieście, chociażby w obszarze dostępu do opieki zdrowotnej – właściwej opieki zdrowotnej czy dostępu do edukacji. Tak że to są bardzo, bardzo szerokie działania. Miasta muszą przewidzieć w specjalnym planie, który przygotowują we współpracy z nami, muszą najpierw zdiagnozować w ogóle, w jakiej sytuacji znajdują się dzieci w ich obszarach, przygotować ten plan, a następnie go realizować. I to wszystko jest oceniane przez zewnętrznych ekspertów, których my powołujemy we współpracy oczywiście tutaj z naszymi wewnętrznymi ekspertami i dopiero po takiej ocenie, i po podjęciu tych realnych działań, miasto otrzymuje tytuł Miasta Przyjaznego Dzieciom. Więc jest to jeden z naszych takich sztandarowych projektów, które naprawdę działają i naprawdę zmieniają życie dzieci. Są trudne, są wymagające, ale miasta są nimi zainteresowane, ponieważ widzą, że mogą zrobić coś prawdziwego. Coś, czymś będą mogły się też pochwalić. W tej chwili mamy w Polsce jedno miasto, które otrzymało tytuł Miasta Przyjaznego Dzieciom – to jest Gdynia. Otrzymało miesiąc temu, więc wielkie święto dla UNICEF w Polsce. Cztery lata trwał proces przyznawania tego tytułu, proces dokonywania tych wszystkich czynności i podejmowania tych działań, które pozwalają na nadanie tego tytułu. Teraz Gdynia ma przed sobą dwa lata wdrażania wszystkich zaplanowanych kroków, a potem następuje ponowna ocena i tytuł może być odebrany albo przedłużony. Oprócz tego mamy jeszcze osiem chyba miast w tej chwili, które podpisały już akces do programu i rozpoczęły działania prowadzącego do tego, żeby kiedyś ten tytuł otrzymać. Tak że tego typu działania podejmujemy w Polsce.
MK: Super. Czy to są miasta i duże, i małe? Czy jakieś muszą być warunki spełnione dotyczące liczby mieszkańców? Jakie miasto może się zgłosić?
RB: Może się zgłosić każde miasto, które ma chęć, energię, inicjatywę i wolę, żeby zmieniać życie dzieci, zmieniać jakość życia dzieci i młodzieży, bo to jest też młodzież, w swoich miastach. W tej chwili my w programie oprócz Gdyni, która tytuł otrzymała, mamy na przykład takie miasta jak Konin czy Grodzisk Mazowiecki. To są nieduże w sumie miasta. Ale jest też w programie Kraków, który rozpoczyna swoją drogę czy też Poznań. Więc wielkość nie ma tu znaczenia. Znaczenie mają chęci i energia do działania na rzecz dzieci.
MK: No to na pewno życzymy, żeby tych miast było jak najwięcej w Polsce. Czy informacje o tym programie można znaleźć też na stronie internetowej, gdyby ktoś z miasta nas słuchał i był zainteresowany?
RB: Oczywiście. Jest cała oddzielna część naszej strony internetowej poświęcona temu programowi. Jest tam też kontakt do naszej pani koordynator od tego programu. Na pewno można się wtedy więcej dowiedzieć. Chętnie przesyłamy dodatkowe materiały, żeby miasta mogły w sposób świadomy podjąć decyzję czy chcą uczestniczyć w tym programie.
MK: Super. Pani Renato, z tego, co wiem, to założycielem UNICEF-u był Polak. Czy możemy trochę wrócić do korzeni i powiedzieć jak UNICEF długo działa i skoro założycielem był Polak, to czy siedziba była w Polsce?
RB: No nie do końca, ale rzeczywiście ma pani rację. Może nie tyle założycielem, co pomysłodawcom. Pomysłodawcom był Polak – pan doktor Ludwik Rajchman. To był lekarz bakteriolog. Chyba postać jakoś niepowszechnie znana w Polsce, natomiast my bardzo chętnie do tego nawiązujemy, bo to jest taki miły akcent w historii pomagania dzieciom – miły akcent i nasz ślad pozostawiony globalnie. Pan doktor Ludwik Rajchman został swego czasu – już ponad siedemdziesiąt pięć lat temu, bo tyle istnieje już UNICEF na całym świecie – pan doktor Ludwik Rajchman został wysłany przez polski rząd ówczesny na Zgromadzenie Ogólne Nardów Zjednoczonych w Nowym Jorku i tam poprzez trwającej sesji – jednej z sesji dotyczącej właśnie dzieci – on po prostu wstał i zaproponował, żeby rozważyć stworzenie takiej ogólnoświatowej, globalnej organizacji, która pomagałaby wszystkim dzieciom. Nie wybranym dzieciom w wybranych krajach czy dzieciom z wybranymi problemami, tylko wszystkim, absolutnie wszystkim dzieciom. I ten pomysł się spodobał, i w ten sposób powstał UNICEF. Najpierw była to UNRRA przez jakiś czas, potem ona się przekształciła w UNICEF. Ja myślę, że jeżeli mamy tu starszych trochę słuchaczy, to pamiętają jeszcze UNRRA-ę. Muszę powiedzieć też, bo nie wiem czy wszyscy mamy taką świadomość, że UNICEF pomagał w Polsce. Zaraz po II wojnie światowej przez wiele, wiele lat UNICEF w Polsce pomagał, był obecny właśnie na początku, jako UNRRA, później już jako UNICEF. Dostarczał artykuły dla dzieci. Dostarczał na przykład słynne mleko w proszku, które było dosyć powszechnym wtedy produktem. I jak to się stało, że teraz UNICEF zbiera pieniądze w Polsce – stało się tak, że w 2002 roku Polska została uznana za kraj wysoko rozwinięty i zmieniał się rola UNICEF. Nadszedł czas trochę, żeby jakby ten – nazwijmy to dług, chociaż tego w ten sposób nie rozumiemy – zacząć spłacać. Żeby zacząć zbierać środki, które mogłyby być przekazane na zewnątrz, czyli przekazane tam, gdzie są najbardziej potrzebne, gdzie dzieciom dzieje się krzywa, gdzie dzieci żyją w złych warunkach i w trudnych sytuacjach.
MK: Pani Renato, a gdybym miała tak poruszyć temat tych proporcji. Ile mamy tych krajów rozwiniętych, a ile mamy tych nierozwiniętych? Jak to wygląda? Kto pomaga komu?
RB: My zbieramy środki w trzydziestu trzech krajach. W trzydziestu trzech krajach rozwiniętych. To są oczywiście w dużej części kraje europejskie, ale to też jest Australia, to też są Stany Zjednoczone. Oczywiście to są wielkie rynki i wielkie środki z tych rynków są zbierane i przekazywane na pomoc. Natomiast realnie pomoc niesiemy w ponad stu sześćdziesięciu krajach, ale też musimy pamiętać, że w tych krajach rozwiniętych UNICEF się angażuje. Teraz pojawiła się sytuacja wojny w Ukrainie, gdzie mamy ogromne przemieszczanie się uchodźców z Ukrainy do krajów ościennych – w tym do Polski, do Rumunii, na Węgry, do Czech. I to są kraje teoretycznie wysoko rozwinięte, a UNICEF się w tych krajach ponownie pojawił po to, żeby nieść pomoc dzieciom z Ukrainy, uchodźcom z Ukrainy. Tak że de facto ta pomoc jest prowadzona w więcej niż w tych stu sześćdziesięciu kilku krajach, bo okazuje się, że istnieją sytuacje, kiedy UNICEF musi po prostu wrócić do tych krajów wysoko rozwiniętych.
MK: Rozumiem. A jeżeli będziemy dyskutowały o tym temacie właśnie Ukrainy, to jakie akcje zostały właśnie ze względu na tą wojnę w ostatnim czasie podjęte? Czy to są tylko dzieci, czy to są całe rodziny, czy to jest gromadzenie funduszy, czy pomoc w zlokalizowaniu jakiegoś miejsca, gdzie te rodziny mogą przebywać? Jak to wygląda?
RB: Może ja powiem na przykładzie Polski, bo to będzie najprostsze, ale od razu zaznaczam, że ten sam mechanizm działa we wszystkich krajach ościennych, do których mieszkańcy Ukrainy się przemieszczają. To jest tylko kwestia skali. W Polsce są to działania na najszerszą skalę, bo my mamy najwięcej uchodźców. W tej chwili jest to około ośmiuset tysięcy dzieci a w sumie całościowo, uchodźców na terenie Polski z tego, co raportuje nasza organizacja, przebywa około… zdecydowanie ponad dwóch milionów. Więc to są już ogromne liczby, więc te działania najbardziej nasilone są w Polsce i dlatego na tym przykładzie o tym opowiem. My prowadzimy równolegle te działania fundraisingowe, które prowadzi nasze stowarzyszenie UNICEF Polska. Natomiast praktycznie w ciągu kilka dni – nawet nie tygodni, bo to w ciągu dwóch tygodni się wydarzyło – UNICEF uruchomił działania pomocowe w Polsce. Jak tylko zaczęli napływać tu do nas uchodźcy, zaczęły się pojawiać duże grupy uchodźców, pojawili się nasi koledzy ze światowego UNICEF-u, którzy specjalizują się w pomocy humanitarnej. Muszę zaznaczyć, że my, jako stowarzyszenie UNICEF Polska, zajmujemy się zbieraniem środków, promujemy prawa dziecka, ale nie mamy doświadczenia w takiej bezpośredniej pomocy humanitarnej, więc wymagało to sprowadzenia specjalistów. I nasza tutaj ekipa w Polsce powiększyła się o dodatkowe osoby. Dużo tych osób przyjechało, bo są też ogromne potrzeby. Działanie naszych kolegów, tu mogą być państwo zdziwienie, bo oni nie do końca – zresztą my też – pojawialiśmy się od razu na samym początku na granicy, jak uchodźcy się pojawiali. Nas tam nie było tak bardzo widać, jak było widać wolontariuszy, ludzi prywatnych czy inne organizacje, które niosły tam pomoc tym, którzy bezpośrednio docierali. My w tym czasie zbieraliśmy środki i opracowywaliśmy plan działania na teraz. Bo teraz wyczerpały się trochę możliwości pomagania na granicy, bo już nie ma takiej liczby uchodźców. Trzeba im pomagać wewnątrz kraju w tych skupiskach, gdzie oni są. I jest to pomaganie no nie tylko dzieciom, bo to jest pomaganie całym rodzinom. Nie da się pomóc samym dzieciom, jeżeli się nie pomaga jednocześnie ich matkom, prawda. Chociażby zapewnienie dzieciom dostępu do edukacji zdalnej jest pomocą dla jednych i drugich, bo ci rodzice mają obowiązek zorganizować też taką edukację. Więc my działamy na poziomie systemów. My przede wszystkim zaczęliśmy współpracę z polskim rządem mając świadomość, że polskie systemy zarówno edukacji, jak i system opieki zdrowotnej, no nie są gotowe na przyjęcie dodatkowej grupy dzieci czy w ogóle całych rodzin, bo to nie są dziesiątki. To są tysiące nowych uczestników tych systemów. To wymaga oczywiście finansowania, ale to wymaga też przebudowania tych systemów, ponieważ pamiętajmy, że to są dzieci, które nie mówią w języku polski, to są w ogóle osoby, które też będą miały trudności z komunikacją, to są też często duże rzesze osób i dzieci niepełnosprawnych. Więc należy zapewnić im właściwą opiekę, właściwe możliwości w ogóle życia. I my się tym właśnie zajmujemy. I to się dzieje na poziomie współpracy z rządem, wzmacniania i przebudowania istniejących systemów tak, żeby mogły te osoby przyjąć, ale też na poziomie samorządu, czyli to są miasta. W tych miejscach, gdzie są największe skupiska uchodźców ukraińskich – to jest w tej chwili dwanaście miast w Polsce – mamy podpisane umowy z samorządami, na mocy których ze środków, które my zapewniamy są realizowane konkretne działania na rzecz uchodźców. To są działania na przykład – tu odpowiadam na pani pytanie czy to dotyczy też osób dorosłych, tak dotyczy, bo to są działania związane ze szkoleniem na przykład nauczycieli, dostosowaniem ich do polskiego systemu. To są działania finansujące pensje ukraińskich nauczycieli. Polski rząd nie ma dodatkowych środków, bo i tak ma u siebie wewnętrznie jak wiemy pewne kłopoty ze systemem edukacji. Więc to są różnego rodzaju działania. To są działania na przykład polegające na współfinansowaniu i współorganizacji centrów rehabilitacji dla dzieci z niepełnosprawnościami. I też odpowiadając na pani pytanie – to nie są tylko działania na rzecz dzieci, a już na pewno nie tylko na rzecz dzieci ukraińskich, ponieważ one są otwarte dla wszystkich. Nigdzie nie jest napisane, że to są tylko dla dzieci uchodźców. To są centra, do których mają dostęp również dzieci polskie, więc dodatkowo jest to wzmacnianie i rozbudowanie polskich systemów – systemu opieki zdrowotnej, systemu edukacji. Tak że to są tego typu działania. Tu na miejscu – co ważne – my współpracujemy z lokalnymi organizacjami pomocowymi. Tymi, które tutaj są w Polsce. To są stowarzyszenia, fundacje. To są też nawet harcerze, z których pomocy od pierwszego dnia, jak jesteśmy, tutaj korzystamy. I to jest bardzo skuteczna forma działania, bo to są organizacje, które są w Polsce, były w Polsce, znają polskie realia, czego niekoniecznie musi to być przypadek naszych kolegów, którzy przyjeżdżają z całego świat z różnych systemów, z różnych okoliczności i środowisk, więc oni niekoniecznie muszą wiedzieć, co w Polsce jest ważne, jak działać, z kim się kontaktować. Współpraca z takimi organizacjami jest bezcenna. Tak że to są działania, które my podejmujemy w Polsce i we wszystkich krajach ościennych, w których pojawili się uchodźcy z Ukrainy.
MK: Ale tak, jak pani powiedziała, pani Renato, są to działania, które są skierowane nie tylko dla dzieci z Ukrainy, ale też dla wszystkich dzieci, które taką potrzebę po prostu pomocy mają. A jak już mówimy o współpracy, to też chciałabym poruszyć temat właśnie współpracy, ale nie ze stowarzyszeniami czy z fundacjami, tylko z tą drugą stroną, czyli współpracy z biznesem i z firmami w ogóle tutaj w Polsce, tak. Na jakiej zasadzie taka współpraca może się odbywać i się odbywa?
RB: Oczywiście, że się odbywa, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Może zanim odpowiem szczegółowo, to przypomnę, że w ogóle współpraca z biznesem UNICEF-u trwa już bardzo wiele lat i ona trwa na poziomie światowym. Również to nie są tylko takie współprace lokalne w poszczególnych krajach, gdzie UNICEF funkcjonuje, to są też ogromne partnerstwa z ogromnymi, światowymi firmami. Nie będę pewnie wymieniać nazw, ale znamy przecież ogromne korporacje międzynarodowe, które podpisują umowy z naszą organizacją i działają w ten sposób jakby komunikując swój fakt uczestnictwa i wspierania UNICEF-u w kilkunastu lub kilkudziesięciu krajach jednocześnie. To są wielkie pieniądze idące w kilkanaście, kilkadziesiąt milionów dolarów rocznie. Oprócz tego – tak, jak pani słusznie powiedziała – współpracujemy z biznesem lokalnie. W tym oczywiście z biznesem w Polsce. W świecie idealnym byłoby tak, że chcielibyśmy, żeby firmy angażowały się finansowo oczywiście tak, ale żeby też angażowały swoich pracowników. Żeby było takie poczucie, że robimy to wszyscy razem, że dla firmy ważne są te działania społeczne, działania pomocowe, żeby ich pracownicy to widzieli i mieli też szansę włączenia się w to. Więc to jest taki nasz scenariusz idealny, który się staramy realizować współpracując z biznesem w Polsce. Staramy się zachęcać wszystkich do pomagania. Często jestem o to pytania czy firmy małe angażują się chętniej, czy duże, czy średnie. Nie mam na ten temat jasnej odpowiedzi. Angażują się te firmy, dla których społeczna odpowiedzialność biznesu jest czymś realnym i jest czymś, co naprawdę czują, co jest w ich DNA i chcą coś w tym obszarze zrobić, i zrobić tak naprawdę. Tu bardzo doceniam i ogromne podziękowania zawsze przekazuję, jeżeli mam taką możliwość tym firmom, które naprawdę to czują i naprawdę chcą pomagać, bo chcą widzieć efekt swojego pomagania. I myślę, że to jest najważniejsze, że tu nie chodzi o to, żeby po prostu przekazać środki, chodzi o to, żeby zobaczyć, jak realnie jesteśmy w stanie zmienić świat za te środki. To, co jest dla nas bardzo ważne we współpracy z biznesem i też to podkreślam – my mamy oczywiście ogromną rzeszę darczyńców indywidualnych, bez których nie bylibyśmy w stanie funkcjonować. I to jest cudowne, wspaniałe, że mamy na każdym rogu tak wiele ludzi z otwartymi sercami. Natomiast to, co daje nam współpraca z biznesem, to jest możliwość szerokiego zaplanowania działań. Bo z biznesem zazwyczaj są to umowy. Umowy, które przewidują przekazanie określonych środków czy podjęcie określonych działań w jakiejś przestrzeni czasowej. Więc my wiemy, że w konkretnym okresie będziemy dysponowali konkretną kwotą, za którą możemy zaplanować działania. Możemy zaplanować, że na Madagaskarze będziemy budowali szkołę i wiemy, że jak zaczniemy to robić, to za rok będziemy mieli pieniądze na kontynuację. Właśnie dlatego, że to są zazwyczaj większe kwoty i kwoty, które są gdzieś tam zaplanowane. Tak że to są takie istotne elementy naszej współpracy z biznesem.
MK: No na pewno takie planowanie jest ważne. Szczególnie, jak się pomaga długoterminowo, tak i nie są to jednoroczne – że tak powiem – projekty, tylko działalność długoterminowa.
RB: Bardzo ładnie to pani powiedziała – przepraszam, że wchodzę w słowo – ale rzeczywiście to jest tak – co ja też często powtarzam w rozmowach z przedstawicielami biznesu, którzy pytają czy robimy to jednorazowo, czy chcemy współpracować przez dłuższy czas – ja zawsze mówię, że to są działania długofalowe te, które my podejmujemy. To są takie działania, że trudno powiedzieć dziecku, że: „Jutro już nie będziemy ci pomagać, bo nie mamy już pieniędzy”, prawda. Jeżeli podejmujemy to zobowiązanie, że wybudujemy szkołę, że umożliwimy edukację, że coś zmienimy w życiu danej społeczności, bo my pomagamy całym społecznościom – pamiętajmy, że my nie pomagamy jednemu dziecku, tylko całym społecznościom – podejmujemy takie zobowiązanie, to ciężko jest potem powiedzieć: „No nie, nie mamy już za co”. Dlatego te działania muszą być długofalowe i muszą być zaplanowane.
MK: To jeszcze chciałabym wrócić do tego tematu jak takie osoby indywidualne mogą pomóc bądź jak firma może włączyć się w pomoc swoich pracowników.
RB: Osoby indywidualne mają cały szereg możliwości pomocowych i tu odraz podkreślam, że chęć pomagania jest najważniejsza. Nie zasobność portfela, tylko chęć pomagania. My mamy w tej chwili, jako UNICEF Polska, mamy ponad sto dwadzieścia tysięcy regularnych darczyńców. To są osoby, które wyraziły zgodę, żebyśmy co miesiąc z ich rachunku pobierali określone kwoty. Czasem to są większe kwoty, czasem to są mniejsze kwoty. Tak naprawdę każda złotówka robi ogromną różnicę. To jest jeden z takich sposobów. Ale są też sposoby, które nie wymagają praktycznie od nas niczego. Wystarczy wpisać – to, o czym pani zapewne doskonale wie – wystarczy wpisać w rozliczaniu rocznym – w PIT-cie – numer KRS i też te środki są przekazywane na pomoc. To są działania chociażby w ramach naszego programu testamentowego. Można UNICEF lub każdą inną organizację pomocową uwzględnić w testamencie. I wcale nie trzeba do tego być milionerem i mieć do zapisania stu nieruchomości. Można zapisać choćby przysłowiową kwotę tysiąca złotych, która też zmieni czyjeś życie i też dzięki temu pozostawimy po sobie jakiś ślad. Tak że tych możliwości pomocowych jest bardzo, bardzo wiele dla indywidualnej osoby i niekoniecznie wiążą się z przekazywaniem dużych kwot. Jeżeli chodzi o firmy i zaangażowanie pracowników – zależnie od tego, jakie firma ma potrzeby, w jaki sposób pracownicy chcieliby się zaangażować, bo to też jest bardzo ważne, że my zawsze powtarzamy rozmawiając z firmami, że my nie chcemy pracowników zmuszać, żeby robili to czy tamto, czy podejmowali takie, czy inne działania, bo bardzo byśmy chcieli, żeby chęć tych działań pomocowych włączania się w nasze działania, pochodziła właśnie od pracowników. Żeby to była ich inicjatywa, że chcą zrobić coś dobrego, ale że mają na to jakiś pomysł. W naszej sytuacji, jako organizacji międzynarodowej i organizacji, która pomaga jednak w ogromnej części w tych krajach dalekich, mało dostępnych, no ta realna taka pomoc w łączenie się przez wolontariuszy przez budowanie czegoś czy w budowanie studni, no nie jest możliwa. Wiemy, że po prostu jest to niemożliwe logistycznie. Natomiast prowadzimy właśnie chociażby szereg działań edukacyjnych czy spotkań z dziećmi, spotkań z młodzieżą. Mamy w firmach bardzo wiele osób, które mają unikalną widzę w różnych obszarach bardzo ciekawą dla młodych ludzi, więc oni też w ten sposób mogliby się włączyć i wesprzeć nasze działania. Tak że to wszystko zależy od potrzeb, od możliwości danej firmy, a przede wszystkim od chęci.
MK: Bo pani Renato, dzieci to też nie są tylko dzieci, które są małe, tak, które mają rok, dwa, trzy czy pięć, sześć, siedem lat, ale dziećmi też są, jak rozumiem, nastolatkowie, którzy również potrzebują pomocy, doradztwa czy jeszcze jakieś innej formy.
RB: Oczywiście. Tu musimy pamiętać, że akurat w naszym prawodawstwie, to młodzi ludzie do osiemnastego roku życia są nadal dziećmi i oni też mają swoje potrzeby. I oczywiście my się zajmujemy również młodzieżą. Tutaj bardzo ważnym takim problemem – myślę – jest problem związany ze zdrowiem psychicznym i dostępem do specjalistycznej opieki w tym obszarze. I to niestety dotyczy w dużej części właśnie młodych ludzi tak, jak pani powiedziała, a z tym jest spory problem nie tylko w naszym kraju. To w krajach rozwiniętych jest to jeden z kluczowych w ogóle problemów, które UNICEF identyfikuje i które dotyczy jakości życia dzieci. Więc to jest ta bardzo istotna sfera, którą my też staramy się zajmować. Staramy się nagłaśniać ten temat, staramy się uczestniczyć w inicjatywach, które będą powodowały podjęcie określonych działań w tym obszarze, który miałby poprawić dostęp do lekarzy psychiatrów, do specjalistycznych ośrodków leczenia czy chociażby do psychologów. Nie wiem czy pani wie, że w Polsce zaledwie w połowie szkół zatrudniony jest psycholog. Więc to też jest taki obszar, na który próbujemy wpłynąć. My nie mamy oczywiście możliwości finansowej, żeby takich psychologów finansować czy zatrudniać, ponieważ my zasadniczo pomagamy poza krajami rozwiniętymi. Natomiast no mamy możliwość na pewno nagłaśniania, na pewno naciskania na chociażby rządzących, na pewno wpływania na legislację, żeby to obszary, które są tak istotne, były uwzględnione. Więc to się dzieje. My też staramy się – tak, jak już wspomniałam przy okazji tego programu Miasta Przyjazne Dzieciom -angażować młodzież w taki sposób, żeby oni mieli wpływ na to otoczenie, w którym de facto funkcjonują. I tu bardzo fajnym przykładem jest fakt tworzenia Młodzieżowych Rad Miejskich. W tych miastach, które działają w programie Miasta Przyjazne Dzieciom, takie Młodzieżowe Rady są tworzone. Ja na przykład będąc w Gdyni przy okazji nadania Gdyni tytuły Miasta Przyjaznego Dzieciom, rozmawiałam z przedstawicielami Młodzieżowej Rady – oni byli obecni na uroczystości. I proszę sobie wyobrazić, że to nie są żadne działania pozorne. Taka rada spotyka się regularnie, zupełnie jak Rada Miasta, są zgłaszane konkretne problemy, są wymyślane konkretne rozwiązania na problemy dotyczące młodzieży – czego im brakuje, co chcieliby zaproponować. Oni mają naprawdę bardzo, bardzo ciekawe inicjatywy, które mnie zaskoczyły i które potem przekazują na posiedzeniach – bo są zapraszani… przedstawiciele takich Młodzieżowych Rad są zapraszani na posiedzenia Rad Miejskich. Tam są wysłuchiwani. Jednym z założeń właśnie programu Miasto Przyjazne Dzieciom jest to, aby byli wysłuchiwani i aby ich inicjatywy były brane pod uwagę, były realizowane. Na tyle, na ile jest to oczywiście możliwe. Więc tak naprawdę też bardzo ważny obszar naszych działań, czyli tak zwana partycypacji młodych ludzi w życiu społecznym.
MK: Super. Niesamowite, pani Renato. Potrzeby są ogromne, tak. Nie tylko w Polsce, ale też w innych państwach, rejonach świata. Jak wy wybieracie te projekty? Bo to jest bardzo ciężkie zadanie zastanowić się co jest ważniejsze jedno od drugiego. Czy macie jakieś kryteria, którymi się – że tak powiem sugerujecie?
RB: To jest bardzo ciekawe pytanie i jednocześnie bardzo trudne pytanie. Dlatego, że my przede wszystkim reagujemy na to, co się dzieje. To jest nasza pierwsza i podstawowa... pierwszy i podstawowy obszar naszych dział, to jest reagowanie na sytuacje kryzysowe. I jak pani doskonale wie, sytuacji kryzysowych na całym świecie jest mnóstwo. One są różne, tak. W jednych krajach to będzie kataklizm, bo jest powódź, bo jest huragan, trzęsienie ziemi. One są zdarzają. W innym kraju będzie trwał konflikt zbrojny – wieloletni konflikt zbrojny. Mamy tego całą masę przykładów. Syria, Jemen – ponad dziesięć lat trwające konflikty zbrojne, które bezwzględnie, całkowicie niszczą życie dzieci i de facto powodują zniszczenie całych pokoleń. A wręcz bym powiedziała pokolenia, które wyrastają i pozostają po takim konfliktach, to są stracone pokolenia. Niestety musimy o tym mówić otwarcie. Więc to są takie obszary, w których my działamy przede wszystkim, bo dzieciom się dzieje krzywda – widoczna krzywda. Natomiast pozostałe obszary, czyli właśnie takie, jak kwestie związane ze zdrowiem psychicznym, takie jak kwestie związane z prawami dziecka, to są wszystko projekty, które my prowadzimy cały czas. One się nigdy nie kończą. To są projekty, które przede wszystkim w krajach rozwiniętych, bo tak naprawdę my musimy pamiętać o tym, że te problemy, takie bieżące problemy dzieci, one nie tylko występują w tych krajach rozwijających się. Tam są inne. Tam jest problem, że łamane są prawa dziecka do życia, do przeżycia, do dzieciństwa. To są trochę inne problemy. Czy też ochrony przed przemocą. W krajach wysoko rozwiniętych my musimy zupełnie inne standardy stosować. Mamy tu do czynienia z innymi problemami i też musimy je nagłaśniać i próbować rozwiązać na niebieżąco. Więc one cały czas trwają. Tu nie ma czego wybierać. Jest tak, że czasem pojawiają się takie obszary właśnie jak teraz – wiem, że powtarzam to, ale niestety to jest kluczowy problem, z którym w tej chwili się mierzmy – to jest właśnie zdrowie psychiczne dzieci i młodych ludzi. Ten temat wybrzmiewa czasem głośniej, czasem ciszej, ale my cały czas w tym obszarze też działamy. Więc tak, jak powiedziałam – działamy w sytuacjach kryzysowych, ale działamy też każdego dnia w tych obszarach, które są istotne dla życia i jakości życia dzieci.
MK: Rozumiem. Pani Renato, jeszcze bym chciała jeden temat poruszyć. W 2020 roku Polska zajmowała trzydzieste pierwsze miejsce w rankingu jakości życia dzieci i ranking był opracowywany na bazie wskaźników dotyczących jakości życia dzieci w trzech obszarach, czyli ten dobrostan psychiczny, zdrowie fizyczne oraz kompetencje społeczne i edukacyjne. Bazując na tym raporcie, który z tych obszarów jest najbardziej zaniedbany czy niedofinansowany? Z czego to wynika? Czy to właśnie to zdrowie psychiczne?
RB: Dokładnie. Ma pani rację. Niestety to jest tak, że zdrowie psychiczne i dobre samopoczucie, to są te kluczowe elementy wpływające na jakość życia dziecka. No i niestety w tym obszarze Polska zajęła dopiero trzydzieste miejsce. Czyli ten obszar wypadł najgorzej ze wszystkich badanych obszarów. No wiemy doskonale, jak wygląda dostęp do opieki psychiatrycznej i psychologicznej dla dzieci szczególnie w mniejszych miastach. To jest też ogromny problem, że w Polsce jest zróżnicowanie w tym obszarze pomiędzy dużymi ośrodkami, a mniejszymi miastami. Wiemy też, że brakuje lekarzy psychiatrów, psychologów. Tak, jak wspominałam tylko w połowie szkół jest zatrudniony psycholog. Tak że rzeczywiście ten obszar w tym raporcie jeżeli chodzi o Polskę, wypadł zdecydowanie najgorzej. No i to wynika przede wszystkim z wieloletnich zaniedbań, które będzie bardzo trudno nadrobić, bo tutaj jest kwestia i finansowania, i legislacji, i przede wszystkim dostrzeżenia problemu. Myślę, że to jest przyczyna, dlaczego słabiej wypadliśmy w tym obszarze. Najlepiej wypadliśmy w obszarze kompetencji edukacyjnych w tym raporcie, ale już na przykład kompetencje społeczne naszych polskich dzieci pozostawiają wiele do życzenia. Tak że tak mniej więcej się uplasowaliśmy w tym raporcie, ale trzeba pamiętać, że wszystkie te obszary są ze sobą powiązane. I zaniedbania w jednym z tych obszarów, przekładają się na wszystkie pozostałe. To nie jest tak, że można to w całości rozdzielić.
MK: Ja widzę trochę światełko w tunelu ze względu na to, że mieliśmy tę pandemię i trochę rozwinęły nam się te opcje pomocy też zdalnej.
RB: Niewątpliwie jest to plus całej tej… jeżeli można w ogóle mówić o plus jakichkolwiek pandemii, to niewątpliwie obszar właśnie takiego zdalnego dostępu do różnego rodzaju świadczeń i usług, to jest jakiś plus. Natomiast pamiętajmy, że w wielu przypadkach niestety są to bardzo skomplikowane i bardzo zaawansowane problemy, których rozmowa przez Internet nie załatwia i jednak ten dostęp powinien być jak najszerszy, nieograniczony wręcz bym powiedziała i sprowadzający się do możliwości fizycznego kontaktu z kimś, kto może nam pomóc.
MK: Pani Renato, ja bardzo pani dziękuję za ten dzisiejszy czas i za naszą rozmowę. Myślę, że mogłybyśmy jeszcze kontynuować długo rozmawiając zarówno o tych inicjatywach, potrzebach i projektach, jakie są prowadzone. Może zrobimy to jeszcze w przyszłości – dlaczego nie. Oczywiście z racji też tej naszej inicjatywy związanej z obchodami 30-lecia, zapraszamy wszystkich słuchaczy do tego, żeby wypełnili ten quiz i oczywiście oddali swój głos na UNICEF. Ja bardzo dziękuję pani Renato za naszą wspólną rozmowę.
RB: Bardzo dziękuję za zaproszenie i za możliwość opowiedzenia mam nadzieję trochę ciekawych rzeczy, interesujących, i trochę takich nieznanych o naszych działaniach. Zawsze z przyjemnością porozmawiam. O UNICEF-ie i o naszych działaniach mogę mówić godzinami tak, jak pani zauważyła, więc chętnie w każdej chwili. Dziękuję bardzo.
MK: Dziękuję uprzejmie