Tekst na podstawie podcastu Kuehne+Nagel. Odsłuchaj podcast lub przeczytaj tekst poniżej.
Z tekstu i podcastu dowiesz się m.in.:
- Dlaczego i gdzie warto siać łąki kwietne?
- Jakie są rodzaje nasion i jak pielęgnować rośliny ogrodowe?
- Czym są ogrody biocenotyczne i lasy kieszonkowe oraz jakie inne rozwiązania bazujące na naturze (nature based solutions) można wdrażać?
Rozmowa Magdaleny Kraszewskiej, Head of Marketing & Communication w Kuehne+Nagel z Karolem Podymą z firmy Łąki Kwietne.
Skąd pomysł na biznes, inspiracją była też ta biologia i ukończony kierunek studiów?
Pomysł podsunął mi mój tata parę dobrych lat temu, to był chyba 2012 rok, jak widział, że troszeczkę się męczę w firmie, z którą miałem krótki epizod, w firmie nawozowej. To było odbiegające od tego, czym się zajmuję, bo nie wykorzystuję żadnych nawozów sztucznych, tylko i wyłącznie naturalne, głównie kompost, który sam sobie produkuję w gospodarstwie. Ale powiedział mi: zajmij się łąkami kwietnymi, to będzie dobry temat kiedyś. I rzeczywiście tak się stało. Początki nie były łatwe, patrzono troszeczkę na mnie, na nas jak na kosmitów – jak to, chwasty w mieście, przecież to nie przejdzie. Ale zagrało i praktycznie łąki kwietne już są takim elementem nowoczesnych miast, są wykorzystywane również przez firmy do poprawy jakości środowiska, w którym funkcjonują.
Jak długo jesteście na rynku i czy faktycznie byliście pierwszą firmą, która zaczęła, że tak powiem propagować łąki kwietne na terenie miast?
Tak, jeżeli chodzi o firmę, to firmą byliśmy pierwszą, ale moja przygoda z łąkami zaczęła się od założenia Fundacji Łąka wspólnie z moim bratem. Potem nasze drogi się rozeszły i teraz działam niezależnie w tej samej dziedzinie.
Jakie są korzyści z posiadania łąk kwietnych właśnie na terenie firm.
Chodzi o wsparcie różnorodności biologicznej, chociaż dla wielu osób to jest coś zupełnie pobocznego, to tak naprawdę najważniejsze w zakładaniu łąk jest to, żeby wspierać przyrodę. Zawsze powtarzam, że łąk nie zakładamy dla nas, tylko dla naszych mniejszych braci, w szczególności dla owadów, dzikich owadów zapylających, dla których życie obecnie w środowisku jest dość ciężkie. Ale łąki kwietne również to bardzo prosta metoda na ograniczenie wydatków na pielęgnację terenów zielonych, które są w okolicy firmy, ponieważ pielęgnacja łąki jest ograniczona do jednego bądź dwóch koszeń w sezonie wegetacyjnym czyli w roku, co w przypadku trawników nie byłoby możliwe, muszą być koszone o wiele częściej, żeby wyglądały po prostu dobrze. Bo takie puszczenie miejsca, obszaru, który był trawnikiem i próba przekształcenia go w łąkę tylko i wyłącznie poprzez zaniechanie koszenia kończy się zazwyczaj niepowodzeniem i tym, że mamy po prostu taki zarośnięty, wykładający się trawnik, a nie łąkę. Więc te oszczędności na pewno są bardzo ważne dla osób, które chociażby pielęgnują teren przy firmie albo po prostu finansują różne działania. Więc oszczędności, wsparcie dla przyrody.
Czy te łąki kwietne też trzeba podlewać, czy one po prostu żyją naturalnie i czekają na deszcz? Jak to wygląda?
Tak, plusem przy wykorzystaniu i zakładaniu czy zachowywaniu takich zbiorowisk w jakichś miejscach, chociażby na terenach, gdzie powstaje jakaś inwestycja, jest to, że zazwyczaj są to zbiorowiska, które dobrze radzą sobie z niekorzystnymi warunkami środowiska, czy tutaj mówimy właśnie o jakichś deficytach wody, czy suszach. Chociaż trzeba zwrócić na to uwagę, że okresy suszy, bez opadów są coraz dłuższe w obecnych czasach, więc też z takim niepokojem patrzymy na to, jak sobie te rośliny rodzime, dobrze dostosowane do pewnych warunków będą radzić, no i czasami widać, że nawet takie dłuższe okresy bez opadów mogą spowodować to, że te rośliny po prostu zasychają, zamierają. Potem też są w stanie się odtworzyć, bo taka jest ich rola albo na ich miejsce pojawią się kolejne gatunki, które będą lepiej przystosowane. Natura nie lubi próżni, jeżeli jakiś gatunek zanika, to na jego miejsce pojawia się następny. Niestety w obecnych czasach często też miejsce gatunków rodzimych zajmują gatunki inwazyjne, czyli te gatunki, które przybyły do nas z innych rejonów świata. Każdy na pewno zna taki obrazek żółto kwitnących wielkich obszarów przy drogach czy właśnie na polach, które są nieuprawiane i nieobsiewane, nawłoci, prawda, która ładnie wygląda, ale tak naprawdę te miejsca są pustyniami ekologicznymi, gdzie oprócz tej nawłoci nie funkcjonują zupełnie inne gatunki. To są takie przykłady, z którymi troszeczkę trzeba walczyć i wspierać przyrodę. Najprostsza metoda, czyli koszenie i utrzymywanie w tych miejscach właśnie łąk, albo już w najgorszym przypadku po prostu jakichś tam trawników czy produkowanie żywności na tych terenach. Więc teren porzucony może być szybko zajęty przez te gatunki inwazyjne.
Jaka jest rola waszej firmy? Czyli wy zapewniacie nasiona, pomagacie zakładać te łąki, przygotowujecie teren czy doradzacie? Jak to wygląda, jak funkcjonuje pod tym kątem firma Łąki Kwietne, na co firmy mogą liczyć?
Partnerzy mogą liczyć na pomoc praktycznie w każdym zagadnieniu związanym z łąkami kwietnymi. Znaczy tak, po pierwsze zarażamy ideą, prawda, mówimy o tym, że one są dobre, oszczędne i te wszystkie takie plusy, które mają, to jest ich wiele, właściwie nie ma minusów, ale to nie o tym teraz. I jeżeli komuś się pojawi pomysł, chciałby mieć łąkę, może się do nas zgłosić, ma jakiś pomysł, że w tym miejscu chciałby, żeby ta łąka powstała, więc pierwsze to jest to sprawdzenie, czy ten teren rzeczywiście się nadaje na to, żeby tam łąka kwietna powstała. Właściwie nie ma wielu przeciwwskazań do tego, żeby na każdym terenie, nawet na terenie mocno zdegradowanym czy terenie, który jest terenem, nie wiem, jakimś poprzemysłowym, odpowiednio dobrać gatunki, które na tym miejscu będą mogły funkcjonować. Dysponujemy pulą paruset gatunków różnych roślin kwitnących i traw, które możemy w odpowiedni sposób mieszać ze sobą, dopasowując je do warunków, które zastaliśmy na danym miejscu. To jest jedno.
Panie Karolu, zawsze jest tak, że wy najpierw przyjeżdżacie do firmy i badacie glebę i teren, jaki funkcjonuje w danym miejscu, tak?
Znaczy nie zawsze tak jest, bo nie zawsze jesteśmy w stanie tego zrobić - jeżeli naszymi klientami chociażby na rynku hobby, bo też prowadzimy sklep internetowy, gdzie każdy Kowalski może sobie zakupić u nas nasiona - nie jesteśmy w stanie podjechać i takiego miejsca ocenić, ale moje koleżanki, które w sezonie wiosennym, kiedy tych łąk się zakłada najwięcej, mają pełne ręce roboty, ale są w stanie doradzić, jak to zrobić i jak dobrać mieszankę, chociażby po zdjęciach albo po tym, co powie klient. Ale jeżeli chodzi o jakieś większe realizacje, które mają powstać i jeżeli zależy nam na tym, żeby to wszystko fajnie wyszło, to wtedy po prostu wsiadamy w samochód albo jakimś innym środkiem komunikacji dostajemy się do miejsca, oceniamy, jakie to jest zbiorowisko. Jeżeli to jest jakiś teren, który jest budowlanym terenem, to pobieramy próbki gleby i potem je badamy, jeżeli to już jest funkcjonujący jakiś trawnik, to też oceniamy glebę i sprawdzamy, jaka roślinność już na przykład tam sobie funkcjonuje. Potem, po takich ocenach, dobieramy odpowiednią mieszankę nasion, możemy wziąć na przykład mieszankę z półki, bo mamy dużo różnych kompozycji, które są na tereny, nie wiem, takie na gleby normalne, na tereny suche, na gleby wilgotne, mamy też mieszanki, które są jakimiś mieszankami funkcjonalnymi, na przykład do ogrodów deszczowych, które teraz powstają, czy bardziej dla pszczół, bardziej dla dzikich owadów, różne rozwiązania, na gleby piaszczyste czy na przykład imitujące już takie pół naturalne zbiorowiska, które są w przyrodzie, jak chociażby łąki świeże czy na przykład murawy kserotermiczne, ale to już taki jest bardziej specjalistyczny temat. Dobieramy mieszankę, jeżeli klient jest gotowy na to, żeby przystąpić do działania na własną rękę, to na przykład instruujemy go, jak taki teren powinien być przygotowany, jak to powinno być zrobione, jaką metodę najlepiej wybrać. Oczywiście może też poprosić o naszą pomoc i po prostu wchodzimy na taki teren, dokonujemy uprawy gruntu, wybieramy najlepszą metodę, jaką zastosować dla tego terenu, wysiewamy nasiona. Potem kontrolujemy wzrost i właściwie bierzemy pod opiekę taką łąkę, bo też mamy taką zasadę, że jak już podejmujemy współpracę, to potem opiekujemy się tymi łąkami. Chociażby nawet nasz klient nie musi wiedzieć o tym, że po drodze, jak gdzieś jedziemy, przyjeżdżamy i oceniamy to, co się tam dzieje, jeżeli dzieje się coś niepokojącego, to wtedy informujemy o tym, że należałoby coś zrobić. Tak to pokrótce wygląda. No i oprócz tego prowadzimy różne działania edukacyjne, prowadzimy warsztaty bardzo ciekawe dla firm, chociażby taka super akcja, to nauka koszenia kosą tradycyjną na tych łąkach, co wysiewamy. No to jest po prostu coś świetnego, super warsztat dla pracowników można zrobić albo jakieś warsztaty, nie wiem, entomologiczne dotyczące identyfikacji pszczół, pokazania tego, że rzeczywiście na tych łąkach jest mnóstwo życia. No więc jakby takie szerokie spektrum, właściwie kto sobie coś wymyśli na temat łąk, to można u nas uzyskać. Również realizujemy projekty środowiskowe, odtwarzanie różnych zdegradowanych terenów, jak również mamy w ofercie gadżety różne, takie jak, nie wiem, skarpetki w kwiaty czy w owady, tatuaże z kwiatami, to też jest super sprawa dla dzieciaków. Więc jak ktoś pomyśli o łąkach kwietnych, to powinien do nas trafić.
Brzmi, szczególnie ta nauka koszenia kosą, dość ciekawie i też słyszę, że jest dużo tych obszarów, w których funkcjonujecie, także zaczynało się od łąk kwietnych, a idzie jeszcze szerzej i dalej w zależności od tego, jakie firmy mają potrzeby, bardzo fajnie. Jak wygląda taka kwestia uczestników, waszych klientów, bo my też nagrywamy ten podcast dlatego, że firma Kuehne+Nagel również ma u siebie łąki kwietne i też zaczęliśmy już współpracę, ale jakie to jeszcze branże są, czy to tylko logistyka, czy też inne branże? Kto jest waszym odbiorcą?
Tak naprawdę nasza oferta skierowana jest do wszystkich, prowadziłem webinarium dla Lasów Państwowych, nadleśnictwa też są zainteresowane i nawet wykonują łąki na swoich obszarach, to jest na przykład taki klient. Oczywiście miasta, osoby prywatne, firmy produkcyjne, nie tylko logistyczne, właściwie kto ma jakiś teren zielony w postaci trawnika, może się pokusić o to, żeby przekształcić go w bogatą i pro przyrodniczą łąkę. Tutaj możliwości są właściwie nieograniczone, bo tak naprawdę nawet niewielki obszar można przekształcić w łąkę kwietną i zawsze ona będzie miała jakiś pozytywny wpływ na środowisko, więc ograniczeń nie ma żadnych właściwie. Kawałek ziemi, nawet w doniczce i można taką łąkę tworzyć, i angażować do tego społeczność, pracowników firmy, albo po prostu cieszyć się tym, że robimy coś dobrego.
Czyli nie musi to być firma, może być również to osoba prywatna, która chce zrobić coś dobrego dla otoczenia i może się do was zwrócić.
Tak, oczywiście. Znaczy różne są motywacje, niektórzy chcą mieć ładny element w ogrodzie. Patrząc na polskie ogrody, no to często są to ogrody, gdzie króluje trawnik i otoczony jest obszar tujami, ale nasze działania dążą do tego, żeby troszeczkę to zmienić. Są osoby, które myślą: kurczę, takie popularne są te łąki, tyle dobrego na ich temat słyszałem, to może zrobimy sobie taką łąkę. To zapewnia radość i tak naprawdę jest wspaniałym miejscem do obserwowania przyrody, mnóstwo owadów przylatuje do takich łąk, nie trzeba się ich bać, one są zajęte zupełnie czymś innym, nie są zainteresowane tym, żeby tu atakować, mają inną robotę do zrobienia. Więc tak naprawdę łąki są dla każdego, ale nie każdy jeszcze je rozumie, niektórzy na przykład są zawiedzeni efektem, bo myśleli, że taka łąka, którą wysieją sobie, to będzie kwitła od marca do października. Niestety tak nie jest, natura inaczej funkcjonuje, na łąkach musi być okres ich jakby zamierania, wytwarzania nasion i to jest naturalne, więc musimy też mieć świadomość tego, że to nie jest tak jak właśnie z tujami czy z trawnikiem, że praktycznie cały rok wyglądają, w cudzysłowie, atrakcyjnie. Łąki się zmieniają, rosną, potem kwitną pięknie, w końcu zamierają, odtwarzają się, o i taki krąg życia cały czas tutaj się zamyka, więc musimy po prostu mieć świadomość tego, że są okresy jakby mniej atrakcyjnego wyglądu, ale trzeba też i namawiamy do tego, żeby znaleźć w tym też jakieś piękno. Ja odnajduję to, bo wiem, że to jest jakby cały proces, który się fajnie zamyka i tak funkcjonują z tymi porami roku, tak jak my funkcjonujemy.
Tak jak pan powiedział, taki krąg życia. A, panie Karolu, jak już jesteśmy w temacie też inwestycji, to chciałabym dopytać, jakie to są koszty, jeżeli chciałaby w to wejść, nie wiem, firma, a jakie to są koszty, jeżeli chodzi o osobę prywatną, czy one się różnią, no pewnie od jakiegoś obszaru i tak dalej. Jakiego rzędu jest to inwestycja?
Nasz cennik opiera się właśnie na podziale w zależności… widełki są w zależności od obszaru, jaki ma powstać. Oczywiście te małe łąki np. 100 m czy 500 m będą najdroższe, to jest koszt około 25 zł założenia metra kwadratowego takiej łąki, ale to wiąże się z przywiezieniem sprzętu, po prostu te koszty muszą być rozłożone na ten mały obszar. Ale już w przypadku łąk większych no te ceny bardzo mocno spadają. Przy takich dużych inwestycjach, paruhektarowych to już są jakieś tam złotówki, 2-3 zł za mkw. Tak to wygląda, więc to bardzo, bardzo mocno spada. Wchodzimy na teren, który jest duży i tutaj już możemy użyć dużego sprzętu do takiej realizacji, więc też po prostu jest bardziej uzasadnione ekonomicznie.
Panie Karolu, a kiedy zacząć, w sensie mówiliśmy o tym cyklu życia, o tym, że mamy wiosnę, lato, jesień, zimę, kiedy takie łąki się wysiewa?
Przyjęte jest generalnie, że najlepszym okresem na wysiewanie jest wiosna, czyli właściwie tutaj mówimy o okresie od marca do maja, ze względu na to, że jest wystarczająca dostępność wody, ilość opadów, chociaż teraz niestety w ostatnich latach widzimy, że wiosny są bardzo suche i z tą suszą wiosenną borykamy się już kolejny sezon. Trzeba troszeczkę to rozważyć, czy ta wiosna jest rzeczywiście taka super, bo nawet są przypadki, że łąki wysiewane później, tak już w czerwcu czy w lipcu, lepiej sobie radzą ze względu na to, że w tym roku chociażby lipiec był dosyć wilgotny, w sumie lipiec jest takim miesiącem, gdzie opadów jest dosyć dużo. Co jest przyjęte jakby w literaturze i czego się jakby generalnie trzymamy, no to jest ta wiosna. Chociaż nie jest to do końca naturalny termin, on jest bardziej jakby zakorzeniony w naszej świadomości ze względu na to, że na wiosnę wysiewamy wszystkie rośliny uprawne, wysiewamy właśnie te kwiaty jednoroczne.
Warzywa w ogrodzie, tak?
Tak, dokładnie, wchodzimy do ogrodu, idzie wiosna, wtedy się sieje, ale tak naprawdę najlepszym okresem na wysiew, szczególnie wieloletnich łąk, jest okres jesienny, czyli ten czas, który mamy teraz, a właściwie on zaczyna się gdzieś tak od połowy sierpnia. To jest bardzo również dobrze skorelowane z naturą, bo wtedy też łąki, rośliny na łąkach wydają nasiona, te nasiona się osypują na ziemię i zaczynają od razu wzrastać w tym osypaniu się. Są oczywiście takie gatunki, które potrzebują okresu spoczynku, jak to się mówi, a tak już fachowo potrzebują też przemrożenia, takiej stratyfikacji, czyli muszą poczuć, że była zima i potem wiedzą, że należy kiełkować na wiosnę. Bo to jest takie zabezpieczenie dla tych gatunków, które są podatne na mrozy, żeby nie zaczęły zbyt wcześnie kiełkować na takich łąkach i one po prostu muszą przejść taki okres po prostu wychłodzenia, i to daje im zima. Ale generalnie jesień jest bardzo dobra, bo jesień to jest czas, kiedy mimo tego, że brakuje czasami opadów, to są rosy poranne, jest chłodno, nie ma zbyt wysokiej temperatury, rośliny dobrze się rozwijają, więc w przypadku łąk wieloletnich no ja jestem zwolennikiem tego, żeby wysiewać je na jesieni, bo jest bezpieczniej. Ale tutaj widzę większe zagrożenie, no z takim czasami no z bólem serca obserwuję na przykład łąki, które wysiewaliśmy na jesieni i one świetnie się rozwijają, bo były fajne warunki, było dość ciepło, co może nie jest tak do końca dobre, no teraz mamy… no dzisiaj akurat jest około 18°, no a mamy właściwie już początek października, więc ta wegetacja cały czas trwa, one się rozwijają, zimują sobie dobrze, bo jest delikatna zima, a potem na wiosnę przychodzi taki okres 2 czy 3 miesięcy bez opadów, no niestety te młode rośliny, które jeszcze nie mają mocno wytworzonych systemów korzeniowych, no mogą być mocno doświadczone negatywnie właśnie przez suszę. Więc no tak to wygląda, ale jeżeli chcemy wysiewać łączki takie jednoroczne, kolorowe, które znamy z Instagramów i różnych portali społecznościowych, z takimi kolorowymi kwiatkami, no to to są łąki, które należy wysiewać na wiosnę, bo to są mieszanki, które w swoim składzie zawierają sporo gatunków obcego pochodzenia, nie pochodzących z naszej strefy klimatycznej i to jest taka selekcja najpiękniejszych gatunków z całego świata. Ale one często też mają takie pozytywne cechy, że na przykład są odporne na suszę, prawda, bo są z klimatu, który jest bardziej… jest cieplejszy i z większymi deficytami wody i one sobie po prostu u nas radzą, no ale one nie są w stanie przetrwać zimy, prawda, więc muszą być wysiewane na wiosnę po prostu.
Też mówiliśmy o tym, panie Karolu, że w przestrzeni czy w naturze nie ma pustki, czyli rozumiem, że nawet jeżeli mamy tą łąkę jednoroczną, to jest opcja, że jakieś tam gatunki zostaną i w przyszłym roku możemy na przykład zrobić dosiew i taką łąkę przekształcić w łąkę wieloletnią.
Musimy podzielić nasiona gatunków jednorocznych na dwie grupy, czyli na tą grupę gatunków jednorocznych obcego pochodzenia, które wysiewamy na wiosnę i mamy też pulę gatunków jednorocznych, takich chwastów, kwiatów polnych, o tak, nie będę używał słowa chwasty, tylko kwiaty polne, rośliny towarzyszące uprawom. I tutaj mamy w tej kolekcji kochane przez Polaków chociażby maki, prawda, chabry, jakieś złocienie, gatunki jednoroczne, ale specyfiką tych gatunków jest to, że one są związane z uprawami rolniczym, a to, co się odbywa w polach uprawnych, to jest to, że wjeżdża ciągnik i orze pole i one, po prostu ich cykl życiowy jest powiązany z tym, że one co roku są przeorywane, znaczy przeorywane, nasiona, które się wysypią na ziemię, są przeorane, wymieszane z glebą, w jakiś sposób są uaktywniane znowu do wzrostu i dzięki temu się odtwarzają. Więc jakbyśmy się cofnęli, powiedzmy, parędziesiąt lat wstecz, po prostu nasze pola uprawne były usłane różnymi gatunkami roślin towarzyszących, właśnie maków, chabrów i różnych pięknych kwiatów polnych, ze względu na to, że właśnie ich cykl życiowy był powiązany z uprawami zbóż i one tak właśnie funkcjonują. No niestety chemizacja rolnictwa doprowadziła do tego, że te gatunki giną, niektóre są nawet na granicy wymarcia, no ponieważ rolnicy nie chcą, żeby w uprawach, które mają, jakieś gatunki im się tam panoszyły. Chociaż są badania, które potwierdzają to, że te rośliny, te kwiaty, jak towarzyszą uprawom, to nawet pozytywnie wpływają na te rośliny, które są na uprawach, oczywiście jak nie jest ich za dużo. Są badania, które pokazują, że jakiś niewielki dodatek, chociażby maków, do uprawy pszenicy pozytywnie wpływa na rozwój plonu, co jest bardzo ciekawe. A z czego to wynika? Z tego, że mak obraca się do słońca i cała roślina powoduje to, że delikatnie system korzeniowy wzrusza glebę, co jest w ogóle bardzo ciekawe. No ale to są takie niuanse, o których się nie myślało, a teraz się patrzy, no każdy element przyrody ma jakieś znaczenie i jest po coś, prawda, więc no ważne jest to, żeby doszukiwać się tego, po co właściwie zostało to stworzone i jaki ma sens istnienie jakiegoś gatunku, prawda.
A jeszcze bym chciała wrócić, panie Karolu, do tej pielęgnacji. Czyli założyłam, zasiałam w firmie łąkę kwietną bądź też u siebie na balkonie czy w ogrodzie i co ja muszę robić?
Jeżeli prawidłowo przygotujemy glebę, jedną z metod, taką najprostszą to jest po prostu przygotowanie takiego gruntu troszeczkę podobnie jak to się robi na polu uprawnym, czyli wjeżdża jakieś urządzenie rolnicze przy dużych powierzchniach, uprawia glebę, jest ona jakby oczyszczona, na pierwszy rzut oka wolna od chwastów, chociaż to też do końca tak nie jest, bo w takiej glebie może pozostać bardzo dużo różnych nasion roślin, które wcześniej tam rosły, wysiewamy nasiona, no i to jest jakby taka najprostsza metoda. Wysiewamy nasiona w odpowiedniej ilości, tutaj często producenci podają, ile tych nasion trzeba na metr kwadratowy wysiać, wysiewamy, wałujemy albo uklepujemy jakoś tą glebę, żeby te nasiona miały lepszy kontakt z glebą, no i możemy podlać albo czekamy na deszcz. No i kolejnym etapem naszego działania to jest po prostu obserwacja tego, co się tam dzieje. Jak ktoś ma jakieś problemy z rozpoznaniem albo podejrzewa, że coś niepokojącego się dzieje na jego łące, bo na przykład wszystkie siewki, które tam rosną, wyglądają podobnie, no to wystarczy do nas wysłać zdjęcie i zapytać, czy wszystko jest okej. Jesteśmy w stanie po prostu rozpoznać te gatunki jeszcze w początkowym stadium wzrostu, no i może być taka informacja: no niestety pana łąka to jest jedno wielkie pole lebiody. No oczywiście najpierw się może pojawić: co wy mi sprzedaliście? To czasami tak się zdarza, chociaż na parę tysięcy różnych transakcji, które wykonujemy w roku, no to są… no niewiele jest takich sytuacji, można to na palcach jednej ręki policzyć, ale pojawia się myśl: kurczę, sprzedano mi nasiona z chwastami. A to nie jest tak, bo nasiona takiej komosy białej, inaczej potocznie znanej lebiody, mogą nawet kilkadziesiąt lat przetrwać w glebie, do momentu, aż tą glebę wzruszymy. Więc one tylko czekają na to, aż my tą glebę przekopiemy i wtedy no bez opamiętania wykorzystują taki czas. One szybko rosną, wiedzą, że są niepożądane na danym terenie, więc pędzą, żeby jak najszybciej wyrosnąć, wydać nasiona i no powielić swój gatunek, no i tutaj wtedy bez naszej ingerencji no niestety te wolniej rosnące kwiatki, bardziej szlachetne gatunki no mogą mieć troszeczkę trudno. Ale jest bardzo prosty zabieg w przypadku takiej łąki wieloletniej, którą zakładamy, po prostu na taki teren wjechać kosiarką i skosić, i skosić tą lebiodę, skrócić ją o głowę, że tak powiem, i wtedy dać miejsce do wzrostu tym roślinom, które wysialiśmy i to jest najprostszy zabieg. W przypadku chociażby lebiody no pielenie jeszcze jest takim zabiegiem, który można wykonać ze względu na to, że ona ma taki system korzeniowy, który jest bardzo podłużny, taki palowy system korzeniowy. Więc jak mamy mokrą glebę, najlepiej jak chcemy dokonać takiego zabiegu pielenia, to po prostu podlać sobie taką łąkę albo zrobić po deszczu i możemy ją po prostu wyrywać. Dobrze jest po takim zabiegu pielenia od razu na przykład dosiać trochę nasion, żeby w te miejsca, które zostały po tej roślinie, po tych roślinach niepożądanych, wpadły nasionka i tam znalazły super miejsce do kiełkowania. Ale są takie gatunki roślin, które wytwarzają zupełnie inny system korzeniowy, który jest bardziej taki rozbudowany, powierzchniowy, no i wtedy jak taką roślinę wyrywamy, no to również możemy uszkodzić te siewki, które wyrosną nam z mieszanki, którą wysialiśmy. Więc w takim przypadku, bardziej bezpieczne jest po prostu koszenie takiej łąki w pierwszym roku. Ja zawsze zalecam, że lepiej zapomnieć o kwitnieniu w pierwszym roku, jak zakładamy łąkę wieloletnią i ją skosić, ale ona się pięknie odwdzięczy nam w kolejnych latach. Więc łąki są dla cierpliwych i tutaj też to moja żona powtarza, że łąki są też dla leniwych ogrodników, no bo tak naprawdę jak wszystko idzie dobrze, no to te zabiegi są tak sporadyczne na tej łące do wykonania, że aż czasami niektórych korci, no tutaj coś wyrwać, coś dosiać, ale nie, zostawmy, niech to sobie samo funkcjonuje, to będzie najlepiej. No ale też są, no oczywiście są takie momenty, które… no w których trzeba podjąć jakieś decyzja, prawda, czasami są to trudne decyzje, ale to są decyzje, które potem się odwdzięczają lepszym efektem w kolejnych latach po prostu kwitnienia.
A jakie macie mieszanki roślin, jakbym mogła je sklasyfikować, w sensie pro owady, pro pszczoły?
Głównego podziału można dokonać ze względu na trwałość łąk, czyli mamy mieszanki jednoroczne, no i mamy mieszanki wieloletnie. W kolekcji mieszanek jednorocznych jest bardzo dużo takich mieszanek właśnie ozdobnych, które fajnie wyglądają, z tymi obcymi gatunkami, chociaż już jakby dążymy do tego, żeby bardziej promować wykorzystywanie tylko i wyłącznie gatunków jednorocznych, rodzimych. Niestety tutaj jest taka sytuacja, że właściwie jest tylko jedna mieszanka jednoroczna tylko z rodzimymi gatunkami, czyli mieszanka kwiatów polnych, gdzie oczywiście są te najbardziej pożądane przez nasze społeczeństwo gatunki, czyli właśnie maki, każdy chciałby mieć maki i każdy do tego dąży, więc ta mieszanka kwiatów polnych jest tutaj w grupie mieszanek jednorocznych. Kolejna no grupa, o której już wspominałem, no to są mieszanki wieloletnie. Tutaj jest cała plejada różnych mieszanek, mieszanek właśnie na różne typy gleb, mieszanek, które służą do odtwarzania różnych ekosystemów, łąki świeże, mieszanki na gleby piaszczyste, wilgotne czy chociażby jakieś funkcjonalne. Mamy mieszankę na przykład dla ptaków albo mieszankę, którą stworzyliśmy z organizacją OTOP, mamy też mieszankę dla trzmieli, tutaj też wspólnie ze Stowarzyszeniem Natura i Człowiek, które zajmuje się trzmielami, stworzyliśmy łąkę dla trzmieli. Oczywiście są również jakieś mieszanki dla pszczół i naprawdę jest tego bardzo dużo, mamy też mieszanki do zakładania pasów kwietnych, które dla rolników są przeznaczone, żeby wspierać uprawy roślin. Więc kolekcji i możliwości jest bardzo dużo, no i oczywiście też jesteśmy po prostu w stanie stworzyć mieszankę dla potrzeb klientów. O, nawet teraz tak patrzę, tu akurat będzie premiera na jednej z konferencji mieszanki naszej na tereny inwestycyjne, taką mieszankę, która odpowiada zapotrzebowaniu klienta pod względem certyfikacji BREEAM czy LEED, więc bogata gatunkowo, z rodzimymi gatunkami, właśnie po to, żeby można było w prosty sposób przedstawić do certyfikacji taką mieszankę. Więc no szukamy różnych rozwiązań i bawimy się tymi gatunkami różnymi.
Panie Karolu, a jeszcze bym chciała zapytać się, bo myślę, że ten temat łąk kwietnych no nie został wyczerpany, ale musielibyśmy rozmawiać pewnie godzinami, żeby go wyczerpać, ale mam teraz też takie pytanie o trendy. Co jeszcze jest popularne, może nawet na Zachodzie i wchodzi dopiero do Polski jako takie rozwiązanie proekologiczne dla firm?
No bardzo się cieszę na to pytanie, bo to jest coś, co ostatnio mnie bardzo mocno inspiruje, czyli tworzenie różnych rozwiązań i wprowadzanie rozwiązań inspirowanych właśnie naturą, czyli nature based solutions. To jest coś, co jest przyszłością w Polsce, a już na Zachodzie jest bardzo popularne, czyli po prostu wykorzystywanie tego, tych rozwiązań, które już natura nam oferuje, nie trzeba wymyślać czegoś nowego, bo tak naprawdę wszystko jest. Tutaj chodzi głównie w architekturze, architekturze krajobrazu, czyli projektowanie na bazie ekosystemów, my tak to roboczo nazywamy, ale takie rozwiązania, które na pewno wszyscy znają albo gdzieś słyszeli, to jest na przykład zielone dachy czy chociażby ogrody deszczowe, to jest coraz bardziej popularne. Tutaj też można myśleć o takich rzeczach jak nawet tworzenie różnego typu mokradeł na terenach firm, chodzi tutaj o retencję wody. Też bardzo fajnym tematem są lasy kieszonkowe, które też można spokojnie wprowadzać na tereny inwestycyjne jako element właśnie wzbogacania bioróżnorodności. To są takie rozwiązania, które teraz zbieramy też jakby w jeden pakiet, bo chcemy po prostu prezentować firmom czy nawet osobom prywatnym to, że można stworzyć takie ekosystemy, to razem te elementy mogą tworzyć takie nowe rozwiązanie, które my nazywamy ogrodami biocenotycznymi, są to ogrody, które na swoim terenie mają właśnie zawierać i łąki, i też może być nawet las, ogród deszczowy. Chodzi nam o to, żeby przy tych inwestycjach wykorzystywać tylko i wyłącznie rodzime gatunki pochodzące z naszego kraju, nie wprowadzać żadnych gatunków obcych, ponieważ te gatunki najlepiej się czują w naszej strefie klimatycznej i najlepiej sprzyjają przyrodzie, która jest na terenie naszego kraju. Więc ogrody biocenotyczne to jest przyszłość, no i takie poszczególne elementy tych ogrodów biocenotycznych, czyli właśnie ogrody deszczowe jako niebiesko-zielona infrastruktura, co jest bardzo ważne w dobie zmian klimatu i na przykład nawalnych deszczy, żeby retencjonować wodę na miejscu, nie odprowadzać jej do kanalizacji, tylko utrzymywać ją na miejscu, na miejscu, gdzie ten deszcz spadł. Czasem te deszcze są tak nawalne, że na przykład zalewają nam jakieś przestrzenie. Jak widzimy, że gdzieś woda się zbiera w dużym stopniu, to właśnie zróbmy zagłębienie w ziemi, żeby ta woda zbierała się w tym zagłębieniu na trawniku, tam jeszcze posadzić do tego na przykład wierzbę albo rośliny, które lubią wilgotne tereny i one dzięki swojej pracy i transpiracji, którą wykonują, będą powodowały to, że ta woda będzie odparowywać szybciej i nie będziemy musieli jej wprowadzać do studzienek kanalizacyjnych i odprowadzać po prostu do rzek, i jakby tracić tą wodę, tylko ona będzie na miejscu i będzie zmieniała mikroklimat. Lasy kieszonkowe to jest wspaniała w ogóle też… to jest też wspaniałe rozwiązanie, bo na bardzo małej powierzchni, idea jest taka, że sadzimy obok siebie bardzo dużo gatunków roślin, drzew i krzewów rodzimych, które dzięki temu, że rosną blisko siebie, bardzo szybko rosną. I to jest w ogóle idea inspirowana lasami Miyawaki, czyli takiego botanika, biologa z Japonii, który właśnie tą ideę zaczął tworzyć, tych tworzenia, znaczy tworzenia tych lasów kieszonkowych, czyli sadzenia wielu gatunków roślin, drzew i krzewów na małej powierzchni. No i oczywiście trochę inne warunki panują w Azji niż w Polsce, ale założeniem lasów Miyawaki jest to, że to, że ta konkurencja jest tak duża między tymi gatunkami, one rosną 10 razy szybciej niż normalny las i to jest coś niesamowitego. Oczywiście w naszym klimacie te przyrosty są mniejsze, ale też widać to, że te rośliny po prostu taką tworząc konkurencję między sobą, no rzeczywiście powodują to, że bardzo szybko rosną te zbiorowiska, zbiorowiska sztuczne, znaczy sztucznie tworzone, ale z naturalnymi elementami, z elementami, które pochodzą tylko i wyłącznie z naszego kraju, więc to jest bardzo fajne. Też namawiam przy okazji właśnie ogrodów biocenotycznych, że jeżeli jest jakaś budowa i mamy… jeżeli musimy dokonać jakiejś wycinki drzew, to nie wywoźmy tych drzew daleko, tylko złóżmy je w jakimś miejscu, część tych drzew możemy wykorzystać jako elementy tworzenia właśnie takiego ogrodu biocenotycznego, próchniejącego drewna, które jest po prostu miejscem, gdzie dzieje się bardzo dużo ciekawych rzeczy, gdzie bardzo dużo organizmów znajdzie miejsce do życia. Ale też nawet gałęzie albo jakieś konary drzew, których nie wykorzystamy, możemy zmielić na zrębkę drzewną, która potem pomoże nam na przykład wyściółkować, nie wiem, rabaty, które tworzymy albo wyściółkować taki las kieszonkowy, żeby nie rosły tam chwasty, a po paru latach takie zrębki możemy wykorzystać jako wspaniały kompost do tego, żeby zregenerować glebę, którą mamy na terenie naszej inwestycji. Więc w ogóle można zrobić tak, że różne elementy, które na pierwszy rzut oka są niepotrzebne na jakiejś budowie, możemy dać im drugie życie, nawet życie, które będzie czasami bardziej bogate niż to, jakie one wcześniej było. Więc naprawdę można znaleźć różne fajne, ciekawe rozwiązania, no i tak jak mówię, no jestem po prostu taki podekscytowany tym, że to się dzieje. Ostatnio organizowaliśmy ze Stowarzyszeniem Architektury Krajobrazu właśnie konferencję, gdzie cała była poświęcona właśnie takim rozwiązaniom i naprawdę bardzo mnie to cieszy, że się o tym mówi, no i chciałbym, żeby właśnie firmy, które funkcjonują w Polsce, poznały te idee i osoby, które decydują za pewne rozwiązania w firmach, no i jakby poczuły też ten klimat, że to jest dobre po prostu i to jest uzasadnione, i to jest naprawdę zrównoważone budownictwo i zrównoważone gospodarowanie terenami zielonymi, to jest… to jest coś wspaniałego.
Panie Karolu, ja w takim razie życzę, żeby tych klientów na wszystkie wasze produkty było jak najwięcej. Szczególnie te nowości, czyli i te zielone dachy, i tworzenie mokradeł też brzmi imponująco, i te lasy kieszonkowe. Życzę, żebyśmy też mieli większą świadomość, jak to jest potrzebne i jak wpływa na nasze otoczenie. Ja, panie Karolu, bardzo dziękuję za dzisiejsze spotkanie i za naszą rozmowę.
Dziękuję za zaproszenie, no takie spotkania postrzegam jako właśnie element edukacyjny, i takie krzewienie dobrej nowiny, że tak powiem, i tego, że można inaczej gospodarować terenami. Nie mamy wiele czasu, właściwie tego czasu już nie mamy, musimy zmienić sposób naszego funkcjonowania i gospodarowania terenami zielonymi, bo tutaj niestety wyrzucamy mnóstwo pieniędzy na to, żeby panować nad naturą, a natura po prostu chce nam pomóc i musimy jej dać możliwość do funkcjonowania i do pomocy, bo ona się broni, a my czasami po prostu nie pozwalamy na to.