Tekst na podstawie podcastu Kuehne+Nagel. Odsłuchaj podcast tutaj, lub przeczytaj tekst poniżej.
Z tekstu i podcastu dowiesz się m.in.:
- w jakich działaniach co-packing może wesprzeć Twój biznes?
- jak wygląda przygotowywanie zestawów promocyjnych i okazjonalnych?
- jak nowe technologie wpływają na usprawnianie procesów magazynowych?
- w którym kierunku rozwija się co-packing?
Czym jest co-packing?
Co-packing jest aktywnością, którą realizuje operator logistyczny, na potrzeby klientów. Aktywność ta polega na zmianie postaci opakowaniowej lub modyfikacji cech produktów regularnych, czyli takich, które klienci posiadają w swojej standardowej ofercie.
Jaki produkt uzyskujemy w ramach co-packingu i jaki jest cel takich działań?
Aktywności powiązane z co-packingiem służą promocji konkretnych produktów.
Wyrobem gotowym z perspektywy co-packingu, może być na przykład przygotowany pakiet promocyjny. Łączy się w nim zwykle różnymi technikami kilka regularnych produktów poprzez manualne łączenie, np. taśmą, ale również przy użyciu folii termokurczliwych.
Aktywnością w ramach co-packingu jest również nanoszenie dodatkowych etykiet na opakowania jednostkowe albo na opakowania zbiorcze, np. różnych wersji językowych etykiet - czyli dopasowanie produktu do rynków docelowych.
W ramach co-packingu budujemy również stojaki promocyjne. Zawierają one zwykle bardzo wiele elementów składowych - ramę konstrukcyjną, a wewnątrz niej różne produkty, które najczęściej możemy zobaczyć podczas wizyty w dowolnym centrum handlowym.
Czy przykładowym produktem w ramach co-packingu może być np. zestaw szczoteczek do zębów, w którym jeden produkt dołączony jest gratis?
Jakie aktywności musza zostać wykonane w magazynie żeby otrzymać taki produkt – użycie taśmy klejącej do połączenia produktów, naklejki, dodatkowy kod?
Tak, zestaw szczoteczek jest dobrym przykładem. Innym wyrobem mogą być również okolicznościowe pakiety świąteczne. Na pewno każdy z nas widział coś takiego na półkach w sklepach. Zestaw taki składa się zwykle z kartonowego pudełka, które może zawierać, np. szampon, krem lub jakiś inny kosmetyk. Zwykle te elementy składowe w postaci produktów regularnych są magazynowanie w ramach kontraktów prowadzonych z klientami. Aktywnością co-packingową w tym wypadku jest zbudowanie takiego pakietu promocyjnego, zapakowanie go w odpowiednią postać, ale także spaletyzowanie takiego wyrobu gotowego i umożliwienie bezpiecznego transferu produktów do odbiorców.
Jak w praktyce wygląda budowanie wcześniej wspomnianych już standów, np. z przyprawami? Czy wygląda to tak, że pracownicy po kolei wkładają przyprawy do każdego z nich?
Zdecydowanie tak. Co więcej, standy to taka aktywność, w której bardzo często każdy z poziomu budowanego standu, zawiera zupełnie inny schemat pakowania. Może to na przykład oznaczać, że na pierwszym poziomie mamy tylko paprykę i pieprz, ale w podziałach po pięćdziesiąt torebek. Na wyższym poziomie może być coś zupełnie innego, np. bazylia i majeranek, a na trzecim poziomie ‒ opakowania szklane z przyprawami.
Tym co my możemy zaoferować klientowi, jest transfer regularnych produktów przechowywanych na magazynie do obszaru co-packingu.
Klient decyduje się na postać graficzną, rodzaj standu. My otrzymujemy produkt w kawałkach i w elementach pojedynczych. Składamy go i wypełniamy produktami zgodnie z założeniami.
Dlaczego producenci nie realizują co-packingu w swoich fabrykach?
Można nawet spróbować odwrócić to pytanie, dlaczego, albo jakie warunki trzeba spełnić żeby realizować to samodzielnie. Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, że bardzo często tego typu akcje mają charakter sezonowy albo okolicznościowy, np. świąteczny. Żeby przeprowadzić sprawnie taką akcję, należy przygotować dość duży wolumen w krótkim czasie. Wymagana jest do tego odpowiednia przestrzeń, personel, wyposażenie techniczne oraz utrzymywanie na bieżąco kontaktów z dostawcami komponentów i materiałów opakowaniowych.
A co jeśli chodzi o wsparcie maszyn? Czy macie jakieś doświadczenia?
Mamy pewne doświadczenia z kobotami. Koboty czyli 'cooperative robots' - to rozwiązanie, które umożliwia współpracę człowieka z maszyną. Można je zobaczyć np. na liniach produkcyjnych w branży automotive. Robot charakteryzuje się tym, że pracuje w ramach zamkniętego środowiska. Najczęściej jest ono osiatkowane i nie ma możliwości żeby pojawili w nim ludzie – w ramach zachowania bezpieczeństwa i ciągłości procesów.
Kobot z definicji jest skonstruowany tak, żeby z człowiekiem współpracować. Przykładem może być np. ramię, którego funkcję możemy modyfikować. Jeżeli takie ramię wyposażone w odpowiedni chwytak ma za zadanie, np. przemieszczać kartony, to my deklarujemy jak wiele takich opakowań ma znaleźć się na palecie. Koboty są ciekawą innowacją, którą testowaliśmy w kilku elementach procesów.
Czy można powiedzieć że obszar co-packingu działa jak mała fabryka?
Tak do tego trzeba podchodzić. Oprócz tego, że sam co-packing to budowanie pakietów, to należy na niego spojrzeć z perspektywy ogólnej logistyki. Jeśli mówimy o przemieszczeniach opakowań, o budowaniu nowych jednostek to oczywiście musi im towarzyszyć odpowiedni przepływ informacji.
W naszym dziale wspieramy wszelkie aplikacje, które pozwalają na gromadzenie danych o surowcach, które wchodzą w skład wyrobów gotowych. Tego typu informacja jest szczególnie istotna dla naszych klientów z obszaru FMCG na okoliczność potencjalnego wycofania towaru z rynku.
Czy człowiek w co-packingu będzie za jakiś czas niepotrzebny i zostanie wyparty przez nowoczesne maszyny?
Niekoniecznie. Na pewno maszyny będą wspierać nas coraz bardziej i ułatwiać usprawniać niektóre elementy procesu. Ale człowiek jest jednak bardzo istotnym ogniwem w całym procesie. Kiedy mamy np. finalne rozwiązanie obsługiwane przez rozwiązanie maszynowe, jakakolwiek zmiana czy konieczność wprowadzenia do szybkiej produkcji innego wariantu produktu, to konieczność przezbrojenia.
Z tej perspektywy manualne aktywności są jednak bardziej elastyczne. Więc wszystko bardzo zależy od tego o jakim wolumenie i specyfice akcji przepakowaniowej mówimy.
Czy obserwujesz ostatnimi laty przywiązywanie większej wagi do tego, żeby stosować bardziej ekologiczne rozwiazania?
Zdecydowanie tak. Sama kwestia co-packingu rzeczywiście naznaczona jest udziałem materiałów opakowaniowych, o których wspomnieliśmy. Często zdarza się tak, że kartony, które stanowią wejście do całego procesu, finalnie mogą być wykorzystane, jako opakowania wyrobu gotowego.
Dopóki istnieje możliwość dopasowania wolumetrycznego zawartości surowca z zawartością wyrobu gotowego, my możemy takie akcje realizować. Możemy co więcej na potrzeby takiej akcji karton, który kiedyś był surowcem a dzisiaj jest wyrobem gotowym, powtórnie oznakować i przeetykietować zawartość informacji, która na tym kartonie oryginalnie się znajdowała.
Nasze działania, idą w tym kierunku, aby tam gdzie to tylko możliwe, jak najbardziej minimalizować wpływ naszej aktywności na środowisko.
Co jest największym wyzwaniem przy projektach co-packingowych? Jakie błędy można popełnić przy planowaniu lub realizacji takiej akcji?
Myślę, że zawsze, przy każdej akcji co-packingowej kluczowym czynnikiem właściwego zaprojektowania procesu jest klient i jego potrzeby. Takie akcje wiążą się z bardzo dużą dynamiką zmian.
Coraz częściej obserwujemy sytuacje, że zamiast produkcji, nazwijmy ą umownie pod stok, czyli konkretnej ilości wolumenu, który należy przepakować, następnie składować w magazynie tak, aby umożliwić wysyłkę wskazanych nowych wyrobów gotowych, my realizujemy bardzo niewielkie partie produkcyjne, które docelowo miałyby posłużyć do wysłania towaru nawet w dniu jego zmontowania czy też złożenia.
Należy w takim wypadku zastanowić się jak wykorzystywać nasze „zasoby” ‒ maszyny, przestrzeń, czy zaangażowanych w całą akcję pracowników.
Czym powinniśmy się kierować przy wyborze partnerskiej firmy do tego typu zleceń?
Myślę że należy zwrócić uwagę na 3 czynniki: elastyczność, technologię i możliwość przekazywania informacji. Trzeba wiedzieć w jaki sposób dany operator logistyczny, jest przystosowany do tego, żeby reagować na dynamiczne zmiany oraz jakimi rozwiązaniami technologicznymi dysponuje - czyli czy pozwala nam realizować takie zadania, których w danym momencie oczekujemy.
Myślę, że warto też zwrócić uwagę na kwestię integracji wyposażenia informacyjnego z systemami ERP klienta. Pamiętajmy o tym, że w momencie, kiedy towar przebywa na magazynie, on zwykle jest widoczny w systemach ERP klienta. W momencie, kiedy mówimy o przeniesieniu towaru do co-packingu, oczekiwaniem klienta jest również obserwowanie tego procesu. dotyczących produkcji, to chyba trzy kluczowe elementy.
Jak może wyglądać przyszłość co-packingu?
Myślę, że największe zmiany będą związane z wykorzystaniem nowych technologii w procesach, np. pick by voice stosowany już dziś przez nas czyli kompletację zleceń w oparciu o dialog człowieka z systemem na płaszczyźnie głosowej. Instrukcje pobrania towaru trafiają do użytkownika przez słuchawki, a potwierdzenia pobrania towaru płyną do systemu przez mikrofon.
Innym kierunkiem, który już powoli zaczyna się pojawiać są rozwiązania autonomicznym transportem wewnętrznym - czyli wszelkiego rodzaju, bezobsługowe jednostki, które poruszają się pomiędzy strefami wewnątrz magazynu. Słyszymy też o takich rozwiązaniach, które wiążą się mocno z kwestiami transportowymi. Podejrzewam, że powoli będziemy odchodzić od tradycyjnych rozwiązań z silnikami spalinowymi. Myślę, że wpływ napędu elektrycznego będzie coraz bardziej zauważalny.
Zapewne spora zmiana czeka nas również w kwestiach związanych z kalkulowaniem zapotrzebowania na dany towar. Mam tutaj na myśli takie systemy predykcyjne, które bazują na sieciach neuronowych, na rozwiązaniach sztucznej inteligencji, czy też gromadzeniu danych w postaci technologii Big data i późniejszej możliwości analizowania danych.
Odpowiedzi udzielił Maciej Wojszczak, Contract Logistics Information Systems Project Manager w Kuehne+Nagel.